Gęsi lecą już od dawna, a i pierwsze żurawie… Pierwsze skowronki. Kosy śpiewają świtem i o zmierzchu, bogatki za dnia nie cichną…
A to dopiero połowa lutego minęła.
Niedawno leżał śnieg, a już na nadwiślańskich pastwiskach kwitną stokrotki. Tulipany, krokusy i szafirki już się wychylają spod ziemi. Kwitną ciemierniki, przekwitają jaśminy nagokwiatowe i oczary. Na hortensjach ogrodowych puchną pąki.
Ale czy to już wiosna? Czy się nie mylimy? A może Biała Pani powróci?
Dla ogrodnika dylemat to wielki – czy już czas ciąć krzewy i drzewa? Odsłonić ogród na pierwsze promienie słońca czy zaczekać jeszcze?
Niestety każdy z nas sam sobie odpowiedzieć musi na to trudne pytanie, często pytając wróżki lub Indian najbliższego plemienia, bo prognozy długoterminowe prawdy nam nie wyjawią.
Zawsze pamiętać musimy o największym wrogu ogrodów wiosną – późnych przymrozkach, co jeszcze w kwietniu i maju narozrabiać potrafią, zwłaszcza przy wyżu i pełni księżyca.
P.S. Pamiętajmy, że aktualna huśtawka temperatur – przymrozek nocny zdradziecki versus południowe bezwstydne słońce powoduje cykle nagrzewania i kurczenia (czytaj: pękania) gładkiej korowiny drzew owocowych – dawne zwyczaje bielenia wapnem pni w lutym zapobiegające ich nagrzewaniu powinny wrócić do łask!